Zła rekrutacja, to duże prawdopodobieństwo złego pracodawcy_Jakub Iciaszek_OUT of_Małgorzata Hys

UWAGA!! Nie lekceważmy znaczenia rozmów rekrutacyjnych. Zła rekrutacja, to duże prawdopodobieństwo złego pracodawcy.

Od kilku lat mamy specyficzną sytuację. Gospodarka była poddawana wielu próbom. Pandemia, potem kryzys i wzmożona inflacja, wojna na Ukrainie, wybory parlamentarne. Działo się. I oddziaływało też na rynek pracy.
Według European Job Quality Index 2022 polski rynek pracy jest drugim najgorszym w całej Unii Europejskiej.

Z Jakubem Iciaszkiem rozmawia Małgorzata Hys.

 

Małgorzata Hys: Z jakim stanem na rynku pracy mamy do czynienia dzisiaj, pod koniec 2023 roku?

Jakub Iciaszek: Od kilku lat mamy specyficzną sytuację. Gospodarka była poddawana wielu próbom. Pandemia, potem kryzys i wzmożona inflacja, wojna na Ukrainie, wybory parlamentarne. Działo się. I oddziaływało też na rynek pracy.
Według European Job Quality Index 2022 polski rynek pracy jest drugim najgorszym w całej Unii Europejskiej.

Wielu z nas traci pracę. I mimo, że za rządów PiS-u bezrobocie było historycznie najniższe, to czas szukania pracy nowej, szczególnie tej dobrej pracy wydłużył się. W tej ostrej rzeczywistości wielu z nas musiało nieraz wyruszyć na poszukiwania nowych wyzwań.

Jak nie dać się zwariować w gąszczu ofert pracy, jak skutecznie eliminować ogłoszenia, które będą dla nas jedynie stratą czasu? Jak w takiej sytuacji sprawdzać wiarygodność pracodawców, czy w ogóle jest to możliwe?

 

MH: Jakubie czy nieprofesjonalne procesy rekrutacyjne mają aż tak duże negatywne znaczenie? Przecież jest to zazwyczaj tylko krótka rozmowa, czasem jakiś test.

JI: Patologiczne lub jak wolisz nieprofesjonalne rekrutacje mają szkodliwy wpływ na życie wielu z nas. Bezpośrednio bądź pośrednio. Społeczna szkodliwość tego zjawiska jest duża, prowadzi często do wielu dramatów życiowych, szczególnie, gdy wpada się w ciąg patologicznych rekrutacji. Stąd uważam, że warto budować świadomość społeczną w tym zakresie.

 

MH: Jakie zatem mogą być konkretne konsekwencje błędów rekrutacyjnych popełnianych świadomie bądź nieświadomie?

JI: Mało się o tym mówi, cieszę się, że OUT of zdecydowało się wyjść poza schematy i podzielić się moją wiedzą i doświadczeniem z czytelnikami. Doświadczenie zdobyłem w trakcie setek rozmów z ludźmi na ten temat, przez wiele lat.

Przyznam się, że dziwi mnie medialna cisza na ten temat, bo skala szkodliwości dla rynku pracy, często życia ludzi, a także dla biznesu jest duża. W skrajnych przypadkach ludzkie dramaty powiązane z patologicznymi rekrutacjami przyczyniają się do rozpadu rodzin, emigracji z powodów ekonomicznych, biedy, wykluczenia społecznego, w niektórych przypadkach także chorób, depresji i niekiedy samobójstw. Warto zaznaczyć tutaj, że samobójstwo z powodów ekonomicznych znacznie częściej popełniają młodzi mężczyźni i mężczyźni w wieku średnim. Problem jest bardzo poważny, wielowymiarowy i niestety zamiatany pod dywan. Polacy chyba zostali trochę „wytresowani” na tanią siłę roboczą, a przynajmniej jakaś część z nich.
Bywa, że pod wpływem emocji z odbicia ludzie, którym jest ciężko, atakują innych ludzi, którym też jest ciężko. Ale to już temat na inną dyskusję. W Polsce kapitał społeczny i społeczna empatia są na słabym poziomie.
Problemów tego typu nie rozumieją też ludzie, którzy ich nie doświadczyli, dlatego bywa to niestety bagatelizowane.
Ale do tych ludzi też warto dotrzeć.

 

MH: Po czym zatem poznać, że mamy do czynienia z rekrutacją nieprofesjonalną, patologiczną, która może narazić nas na stratę czasu, nerwów, zdrowia?

JI: Czerwona lampka powinna Ci się zapalić, gdy pojawi się któryś z punktów, które roboczo i lekko anegdotycznie nazwałem Parszywą Trzynastką. Gdy będzie ich kilka lub wszystkie jednocześnie, możesz być pewna, że masz do czynienia z ostrą patologią rekrutacyjną.

  1. W ogłoszeniu brak informacji o zarobkach lub widełki są ostro rozjechane.
  2. Ogłoszenie jest nafaszerowane andronami, a brak w nim informacji ważnych.
  3. W ogłoszeniu jest dużo o tym, czego pracodawca oczekuje, a bardzo mało o tym, co oferuje.
  4. Brak elastyczności ze strony rekrutera odnośnie terminu rekrutacji.
  5. Rekrutacja jest prowadzona bardzo szablonowo.
  6. Rekrutacja jest negatywna, w sensie, że nastawiona na ciągłą negację kandydata.
  7. Rekruter lub manager nawet nie przeczytał Twojego CV.
  8. W trakcie rekrutacji rekrutujący zaczyna zachowywać się toksycznie.
  9. Gdy kandydat zadaje pytania, a nie uzyskuje na nie odpowiedzi.
  10. Rekrutacja jest ciągle przekładana.
  11. Rekrutuje Cię osoba niezbyt rozgarnięta.
  12. Nie dostajesz informacji zwrotnej, lub otrzymujesz taką, która jest subiektywną opinią rekrutera, a nie faktem związanym z Twoimi kompetencjami.
  13. Ktoś zmienia reguły gry w trakcie rekrutacji. Przykładowo aplikowałeś na stanowisko, gdzie jest umowa o pracę, a ktoś naciska na działalność gospodarczą.

To jest moja parszywa trzynastka złych rekrutacji.
Gdy w trakcie rekrutacji pojawią się 2…3….4 punkty z tej listy, to możesz być prawie pewna, że rekrutacja będzie nieprofesjonalna.

MH: OK, przejdźmy zatem do meritum. Przybliż nam tego „diabła”.

JI: Pierwszą istotną kwestią jest brak informacji o oferowanych zarobkach lub mocno „rozjechane” widełki zarobkowe. Nie zawsze, lecz w większości przypadków będzie to oznaczało, że pracodawca szuka pracownika taniego, zatem nie musi się zbytnio starać i głównym kryterium będzie możliwość zaakceptowania przez Ciebie niskiej pensji. Ot po prostu kryterium taniości.
Dla wielu ludzi wybór jest ograniczony lub żaden.
Mityczny elitarny rynek pracownika dotyczy tylko nielicznych.
I to jest często perfidnie wykorzystywane.

 

MH: Czy brak podanej kwoty jest tak problematyczny?

JI: Gdyby otwarcie napisano niską stawkę w ogłoszeniu, to zrobiłoby to zły PR i EB takiej firmie, dlatego w takich rekrutacjach nie są podawane widełki zarobkowe lub podane kwoty są bardzo „rozjechane”. Gdy informacja o zarobkach jest, to niby można się cieszyć, że w ogóle są podane nawet te widły „rozjechane” i że to dobrze, że są, ale mocny rozrzut od stawki najniższej do najwyższej może po prostu świadczyć o manipulacji. Może to oznaczać, że górna wysoka granica jest tylko „podpuchą” i że oferta dotyczy jedynie dolnej stawki. Taka tania, prymitywna zagrywka pod publiczkę. Może to też oznaczać, że pracodawca nie potrafi wycenić stanowiska, a co za tym idzie nie potrafi też określić precyzyjnie zakresu obowiązków. Czy to manipulacja, czy zwykła niewiedza… problem masz ty jako kandydat/kandydatka.

 

MH: Co powinno zwiększyć naszą czujność?

JI: Na przykład ogłoszenie nafaszerowane dużą ilością informacji bez znaczenia, że jest darmowa kawa, paczki na święta, rzekomo niesamowicie miła atmosfera (przecież nikt Ci nie napisze, że atmosfera jest do bani), dynamiczny młody zespół (czytaj często mało potrafiący) i tym podobne. Jest to często odciąganie uwagi kandydata od tego co najistotniejsze.

 

MH: Rzeczywiście. Myślę, że większość z nas nigdy nie zwróciłoby na to zbyt dużej uwagi, a jak widać, warto. Zatem mamy już dwa punkty. Co dalej?

JI: W ogłoszeniu jest napisane bardzo dużo odnośnie tego, czego firma wymaga, lecz niewiele o tym, co firma oferuje. To może, ale nie musi, świadczyć o tym, że w takiej firmie jest, jak ja to mówię, „ostry folwark” i że będziesz tam chłopem lub dziewką pańszczyźnianą. Tam po partnersku raczej nikt nas traktować nie będzie.
Ostatnio rekrutacje porównuje się do randek.
Teraz wyobraź sobie, że idziesz na randkę i słyszysz tylko koncert życzeń, a sama niewiele możesz powiedzieć.
Tu jest dość podobnie.

 

MH: Następny ważny Twoim zdaniem punkt – to elastyczność, a w zasadzie jej brak.

JI: Tak. Jeśli rekruter nie daje Ci możliwości wybrania terminu w jakim ma dojść do rozmowy, to znowu czerwone światło. Uwaga!!! Nie jesteś traktowana po partnersku, tylko przedmiotowo i podrzędnie.

 

MH: Często zdarza się, że rekrutacje są prowadzone według szablonu, sztywno i pod linijkę. Czy to także jest sygnał ostrzegawczy?

JI: Dokładnie tak. Może to oznaczać, że będzie masówka, gdzie CV składa bardzo wiele osób. To z dużym prawdopodobieństwem będzie trwało długo, do tego ryzyko powodzenia jest bardzo małe. Duża strata czasu i energii. Często bardzo wielu kandydatów na jedno miejsce. Internety zwą to fast foodem rekrutacyjnym.
Warto tu dodać, że te szablony często nie mają realnego przełożenia na faktyczną pracę na jaką kandydat aplikuje.
A wymyślane są często dość prymitywnie i budowane na podstawie błędów poznawczych rekrutującego.

 

MH: Miałam kiedyś okazję wziąć udział w „rekrutacji” w której zderzyłam się z nieustannym negowaniem mojej wiedzy i kompetencji. Co o tym myślisz?

JI: Jeśli trafisz na rekrutera, który głównie skupia się na negowaniu wszystkiego co mówisz, to nie ma co się zastanawiać. To jest dla Ciebie ostre czerwone światło, strata czasu i zbędny stres. Olej (przepraszam za kolejny mój kolokwializm) takiego rekrutera lub pracodawcę, to ludzie potencjalnie toksyczni, którzy zupełnie nie zwracają uwagi na to, co inni mają do powiedzenia. Tam szczęścia raczej nie znajdziesz.

 

MH: Na tej samej rozmowie rekrutacyjnych miałam wrażenie, że osoba, z którą rozmawiam nie zajrzała nawet do moich dokumentów aplikacyjnych. Myślę, że nie jestem w tym odosobniona.

JI: Gdy odczujesz w trakcie rozmowy, że rekruter lub pracodawca nie wie kim jesteś, gdy rekruter zadaje Ci pytania, na które jest odpowiedź w dokumentach aplikacyjnych, to znaczy, że z dużym prawdopodobieństwem tracisz czas. Są dwie możliwości, albo jest to masówka rekrutacyjna, gdzie bardzo wiele osób składa CV, albo osoba, która Cię rekrutuje ma Cię zwyczajnie w głębokim poważaniu. Tu szczęścia również nie znajdziesz.

 

MH: A co w sytuacji, gdy w trakcie rozmowy z tzw. specjalistą HR pojawia się element toksycznego zachowania lub agresji?
JI: Tego myślę, nikomu wyjaśniać nie trzeba. To raczej zdarza się bardzo rzadko, ale jeśli taka sytuacja ma miejsce, to z takiego miejsca po prostu uciekaj jak najszybciej. Jest duże prawdopodobieństwo, że w tej sytuacji masz do czynienia z osobą zaburzoną, być może nawet z socjopatą.

 

MH: Czasem nieswojo i dziwnie czujemy się także w sytuacji, gdy zadajesz pytania związane z rekrutacją i nie otrzymujesz na nie odpowiedzi lub otrzymujesz odpowiedzi wymijające. Takie miejsce też z pewnością także należy omijać, nie mylę się?

JI: Nie mylisz się, takie zachowanie może oznaczać, że rekruter lub pracodawca coś ukrywa i nie jest szczery. Jest to kolejny przykład patologii rekrutacyjnej. Brak transparentności i zaufania mocno komplikuje nawiązanie współpracy.

 

MH: A jak możemy odebrać sytuację, gdy rekrutacja jest przekładana i mocno przeciągana w czasie? Czy możemy traktować to jak dobrą kartę? Może pracodawca dokonuje bardzo dokładnej i wnikliwej analizy każdego kandydata?

JI: Tak czasami jest, że jest dokonywana skrupulatna selekcja. Gdy kandydatów jest wielu i gdy stanowisko jest wymagające. Ale bywa też inaczej. Z mojego doświadczenia, mogę powiedzieć, że może to oznaczać, że w firmie, do której aplikujesz jest chaos. Być może w trakcie rekrutacji już kogoś zatrudniono i zwolniono. W takiej firmie, być może dział HR jest niewydolny lub mają kiepskich rekruterów. Może być też tak, że im zwyczajnie nie zależy na rekrutacji.

 

MH: Proszę. Sytuacja, którą można na pierwszy rzut oka zupełnie inaczej odebrać. Pójdźmy dalej. Jakie jeszcze znaki ostrzegawcze powinny nakazać nam szybką ucieczkę i rezygnację z dalszych rozmów?

JI: Zdecydowanie ważną i bezdyskusyjną kwestią, która nakazuje wrzucić wsteczny bieg jest spotkanie z rekruterem o niskim potencjale intelektualnym. Rekruter to pośrednik, ale i często wizytówka firmy, to bardzo ważna funkcja. Jeśli firma zatrudnia do takiej roli osoby niezbyt inteligentne lub nieprofesjonalne, to wyobraź sobie, co będzie dalej w takiej firmie. Raczej nic dobrego. No chyba, że to outsourcing rekrutacyjny, ale co z tym zrobisz? Nic. Przecież nie napiszesz do klienta agencji rekrutacyjnej, że jest kiepsko prowadzona rekrutacja, bo tego klienta po prostu nie znasz.

 

MH: Dokładnie tak. Raczej nie wyobrażam sobie dobrej współpracy w takim towarzystwie. A co, jeśli jesteśmy już po rozmowie i nie otrzymujemy żadnej informacji zwrotnej, bądź otrzymujemy ją z bardzo dużym opóźnieniem, w dodatku wg jednego szablonu wysyłanego hurtowo?

JI: Ta sytuacja wskazuje na taką samą sytuację, o której wspominałem już wcześniej. Z dużym prawdopodobieństwem w firmie panuje chaos, dział HR jest kiepski, a komunikacja zewnętrzna tej firmy to dramat. Można także domniemywać z dużą dozą pewności, że komunikacja wewnątrz takiej firmy jest podobnie słaba. Jest to też oczywiście zwykły brak podstawowego szacunku i brak kultury biznesowej. To typowe dla pseudo-rekruterów jakich niestety wielu.
Jednak wpływu na to nie mamy. Warto też zwrócić uwagę na jakość feedbacku i pamiętać o tym, że feedback to fakty, a nie jakieś wyssane z palca opinie rekrutera. A goła odpowiedź negatywna to też nie jest feedback.

 

MH: Na koniec chciałabym jeszcze podpytać Cię o kwestie dla wielu najistotniejszą, a mianowicie o umowę o pracę. Czasem podczas rozmów lub, co gorsza, na etapie podpisywania dokumentów, dowiadujemy się, że zmieniono reguły gry, a mianowicie zamiast tradycyjnie rozumianej umowy o pracę, proponuje się nam umowę o współpracę. Co na ten temat mówi Twoje doświadczenie?

JI: Moje i nie moje, ja bazuję na doświadczeniach wielu ludzi. Doskonale, że tym pytaniem podsumujemy naszą rozmowę. Jest to niestety dość częsta praktyka. Niejednokrotnie spotykam się z sytuacją, gdy w ogłoszeniu rekrutacyjnym ktoś pisze, że oferuje pracę, a tymczasem chodzi o współpracę. Tradycyjnie rozumiany zwrot „praca” dla większości oznacza, że podpisujemy umowę, w której wzajemne zobowiązania pracodawcy i pracownika reguluje kodeks pracy. Każda inna umowa nosi znamiona współpracy. W sytuacji, gdy ktoś oferuje tak zwaną „pracę” w oparciu o własną działalność gospodarczą lub wręcz wymaga założenia działalności, wtedy w myśl przepisów prawa nie mamy do czynienia z nawiązaniem stosunku pracy. Zatem to nie jest ogłoszenie o pracę, a ogłoszenie oferujące współpracę na zasadzie B2B.
Umowy cywilnoprawne też nie są regulowane przez kodeks pracy, zatem same w sobie nie czynią ze zleceniobiorcy pracownika. Osoba współpracująca na B2B lub na umowie cywilnoprawnej nie ma przykładowo obowiązku „być” w pracy przez 8 godzin, może wyjść do domu, kiedy chce, a kwestie sporne reguluje kodeks cywilny.

 

MH: Mam nadzieję, że to, co powiedziałeś stanie się pewnym drogowskazem dla poszukujących pracy i pozwoli na unikanie toksycznych, patologicznych sytuacji.

JI: Poruszyliśmy ważne społecznie kwestie. Na rynku pracy w Polsce jest około 17 milionów ludzi, więc to, o czym rozmawialiśmy dotyczy ogromnej rzeszy Polaków.
Na koniec dodam tylko, że wielu rekruterów wykonuje swoją pracę dobrze, mimo często ciężkich warunków i ograniczonego pola działania. Tych rekruterów szanujmy. Profesjonalne rekrutacje to nie jest łatwa praca.
Rekruterzy też zmagają się z wieloma bolączkami, a wielu z nich często chce swoją pracę wykonywać dobrze, ale nie ma takiej możliwości. No i pamiętajmy, że rekrutują nie tylko rekruterzy.
A tak, poza tym szanujmy się wszyscy i to na pewno każdemu wyjdzie na zdrowie.

Jakub Iciaszek_OUT of poza układami

Jakub Iciaszek – niezależny konsultant, który na co dzień zajmuje się między innymi pisaniem artykułów związanych z rynkiem pracy, branżą HR i Employer Brandingiem.

Dobry HR.
https://dobryhr.eu/blog/

Małgorzata Hys_redaktor OUT of poza układami

Małgorzata Hys – redaktor OUT of.

Miłośniczka sportu i aktywności fizycznej. Trenerka sportów siłowych.
Kobieta kochająca ludzi, dobrą, mocną muzykę i koty 😉

IDEA NO WAR
Nasz rejs, nasza podróż dokoła świata, nasza idea no-war, to manifest przeciw wszelkim wojnom jakie toczymy. Wojnom o zasoby, o zyski, o energię, dane, surowce i ziemie. Wojnom zrodzonym z głupoty nienawiści i chciwości.

Nasz rejs to symbol wolności i siły. Siły, jaką każdy z nas ma w sobie. Siły, dzięki której wspólnie możemy zmienić nasze otoczenie.

pl_PL
Skip to content