Każdy Nowy Rok przynosi pewną niewiadomą. Z jednej strony napełnia nas pozytywną energią, z drugiej generuje niepewność – zależnie od sytuacji życiowej w której się znajdujemy. Patrząc przez pryzmat wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich 3 lat, nie wiemy co nas czeka i mamy podstawy, aby w przyszłość patrzeć z lekką niepewnością.
Czy będziemy bezpieczni, szczęśliwi, zdrowi? Co zostanie zabronione a na co będziemy mogli sobie pozwolić? Do jakiego punktu, kolejny raz, zostaną przesunięte granice ludzkiej wytrzymałości?
Zwykle początek Nowego Roku jest czasem postanowień oraz rozliczania naszych sukcesów i porażek. To czas rozważań nad własnym postępowaniem. Myślimy o tym co w naszym życiu możemy zmienić, czy możemy być lepszymi ludźmi lub jak możemy spowodować byśmy sami byli bardziej szczęśliwi. Przedświąteczna krzątanina związana z przygotowywaniem naszych domów, świąteczne zakupy i układanie wszystkiego pod kreskę, ściągnęły nas do galopu. W gruncie rzeczy nabraliśmy tempa nakręcając siebie nawzajem i podnosząc poziom szaleństwa w naszym życiu. Cała ta mnogość przygotowań, ciągła krzątanina, bieganie za prezentami i szał zakupowy powodują, że magia Świąt zwykle ulega zaciemnieniu a my nie skupiamy się na najważniejszym, miłości i szacunku dla drugiego człowieka, które są nierozłącznie powiązane ze Świętami. Pierwsze dni Nowego Roku powodują, że na chwilę się zatrzymujemy, układamy swoją przyszłość, myślimy o tym co będzie dla nas dobre i w którą stronę powinniśmy kierować nasze życiowe kroki. Nowy Rok generuje energię oświetlającą nasze przyszłe cele. Chcemy działać. Mam nadzieję, że mimo przeciwności pochodzących z otaczającego nas świata, także w 2024 będziemy chcieli zmieniać swoje życie na lepsze.
Ostatnie 3 lata były inne. Nie chcę podnosić tutaj tematu, dlaczego były inne. Wszyscy dobrze wiemy o co chodzi i mieliśmy dość czasu, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat polityki rządzącej światem a raczej pieniędzmi rządzącymi ludźmi. Nadchodzący rok to usztywniająca niepewność i może to właśnie ten moment, aby zwolnić, spojrzeć krytycznie na otaczający nas świat, zastanowić się nad własnym życiem i szczerze porozmawiać o tym ze swoimi bliskimi? Może to czas, aby coś odmienić, wygenerować szczere rozmowy bez kłótni i niepotrzebnych nerwów? Ponieważ to właśnie impulsywne podejście do dyskusji, bronienie własnych argumentów za wszelką cenę bez zważania na zdanie innych, ekspresja wypowiedzi, podparta podniesionym głosem powodują, że często dyskusje tracą sens.
Wojny zwykle zaczynają się od naszego podwórka. Szacunek dla drugiego człowieka, otwarcie na jego osobę, empatia – tego nam brakuje. Złościmy się, krzyczymy na siebie nawzajem, często dochodzi do rękoczynów, frustrację wywołuje byle problem. Czy tak powinno być? Odzwierciedleniem naszego życia jest postępowanie kierowców na drogach publicznych. Tam, praktycznie rzecz biorąc, nie ma miejsca na uprzejmość, poza drobnymi wyjątkami. Trwa ciągła wojna TIR-ów z osobówkami na drogach szybkiego ruchu, pomiędzy motocyklistami a kierowcami samochodów w miastach, rowerzystami i pozostałymi uczestnikami ruchu drogowego, gdziekolwiek się pojawią. Możemy temu zaprzeczać i zapewne w każdym z nas odzywa się teraz to właśnie zaprzeczenie. Spójrzmy jednak proszę krytycznie, także na siebie samego. Dlaczego w miejscach wspólnej koegzystencji nie możemy postępować zgodnie i pozostać uprzejmymi dla siebie nawzajem? Zaniechajmy tych złości i zastąpmy je uprzejmością. Może nie od razu, ale na pewno odruchy tego typu, będą powoli procentowały.
Spięcia w miejscu pracy, na drogach publicznych, kłótnie i przemoc w domach, brak konstruktywnych rozmów, to wszystko prowadzi do wynoszenia własnych frustracji na wyższy poziom – poziom społeczny. Do tego różnice polityczne pomiędzy ludźmi prowadzą do eskalacji frustracji i wynoszą wszelkie złośliwości na niebotyczne wręcz poziomy. Dochodzi do spięć czy ulicznych walk, złość wychodzi poza nasze mieszkania. To z kolei generuje jeszcze większe podziały wewnątrz kraju, co ciągnie za sobą słabość i otwartość na ataki spoza granic państwa. Państwo wewnętrznie zwaśnione to państwo słabe. Wojny zaczynają się od naszych małych złości, od naszego podwórka. Spójrzmy na to zagadnienie w ten właśnie sposób.
Historia nie raz pokazała, jak szybko i skutecznie potrafimy jednoczyć się w trudnych momentach istnienia naszego narodu. Dlaczego to zjednoczenie nie może pozostać w nas na stałe? Dlaczego wciąż oceniamy człowieka przez pryzmat zasobności jego portfela? Dlaczego nie potrafimy pomagać sobie na co dzień a mobilizujemy siły wyłącznie w trudnych chwilach? Życie ponad podziałami nigdy nie będzie sielanką, ponieważ wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Szacunek dla drugiego człowieka to nie tylko uśmiech posłany w jego stronę. To również dbanie o ekologię i czystość wokół nas, to poszanowanie dóbr nas otaczających, zaniechanie w sianiu zniszczeń i szacunek dla własności prywatnej, to ekologiczne podejście do życia, sprzątanie po psach na ulicy, unikanie wyrzucania żywności i oszczędzanie wody.
Zacznijmy od świadomego podejścia do życia, podpartego szacunkiem dla drugiego człowieka. Uczmy się i pogłębiajmy naszą wiedzę, uświadamiajmy nasze otoczenie i wymieniajmy się informacjami a szczęście, spokój i dobrobyt nadejdą…
Dariusz Dawidczyk – przedsiębiorca, filantrop, prepers.
Uważny obserwator światowej sceny politycznej i gospodarczej.
Zapraszamy do naszych serwisów:
YouTube https://www.youtube.com/@OutOfPozaUkladami
Facebook https://www.facebook.com/outofpozaukladami
Instagram https://www.instagram.com/outof.pozaukladami/
IDEA NO WAR
Nasz rejs, nasza podróż dokoła świata, nasza idea no-war, to manifest przeciw wszelkim wojnom jakie toczymy. Wojnom o zasoby, o zyski, o energię, dane, surowce i ziemie. Wojnom zrodzonym z głupoty nienawiści i chciwości.
Nasz rejs to symbol wolności i siły. Siły, jaką każdy z nas ma w sobie. Siły, dzięki której wspólnie możemy zmienić nasze otoczenie.